Dobra, dość o mnie. Chciałam wstawić zdjęcia ze spaceru ale komputer, który ma wejście do mojej karty od aparatu został w starym mieszkaniu, a mój . . . no cóż, ma zepsute wejście i to chyba wszystko przeze mnie. Ale nie tylko ja przechodzę kryzys. Kazan mało je i spadła mu forma. Cholerna wiosna i kleszczę, teraz się martwię czy to aby nie objawy choroby . . . ale mięso je. Toffik popadł w amok i pilnuje swojego miejsca w stadzie. Warczy na Kazana i cały sztywnieje gdy Kazan obok niego przechodzi. No i w maju Kazan kończy DWA lata. A co będzie dalej . . . Agility na razie też ma u nas kryzys. Problem ze skupieniem i energią znów wkroczył na pierwszy plan. Oczywiście nigdy nie zniknął, ale udało się nam go zepchnąć na dalszy tor, teraz wrócił. Będziemy pracować znowu, nie poddam się. Zmyje z siebie wszystkie troski i nie potrzebne pragnienia. Będę pracować z Kazanem i Toffikiem, uczyć się, no i czesać Kazana (ostatnio tyle ma kłaków...). Tak jakoś melancholijny ten post. Żeby Wam nie popruć humoru wstawię zdjęcia, jak jeszcze psiaki się nie kłóciły (Kazan był wtedy mały) obrobione w Photoshopie.
Wstawiam wiersz, który przypomniał mi dlaczego muszę się wziąć w garść i pozbierać.
„ . . . On jest Twoim przyjacielem,Twoim partnerem, Twoim obrońcą, Twoim psem. Ty jesteś Jego życiem, Jego miłością, Jego panem. On będzie Twój, wierny i posłuszny do ostatniego bicia Jego serca. Ty jesteś Mu winien zasłużyć na takie oddanie . . . ”
PS Może rozśmieszy Was fakt, że zamiast słodyczami smutki zajadam musztardą. Nie ma nic lepszego na gorycz w sercu niż ziarna gorczycy.