sobota, 13 grudnia 2014

Życie idzie do przodu... Zawody Agility o Czerwony Nos Rudolfa.

   Tak, niestety czasami się tak zdarza, że mimo naszych szczerych chęci zatrzymania czasu, on nadal płynie swoim nurtem.
   Niespodziewanie byliśmy z Kazanem na kolejnych, tym razem oficjalnych zawodach agility. Wynieśliśmy z nich nagrodę za 2 miejsce w klasyfikacji ogólnej (jumping + agility) Large 0. Jestem dumna, szczególnie, że zachowanie Kazana bardzo mnie zaskoczyło. Zwykle na torze był do mnie przyklejony - i tak było podczas agility, jednak gdy biegaliśmy dwa ostatnie jumpingi - włączył mu się autopilot. Pędzę jak szalony! Zrobiłaś zmianę? Nie... i tak pierwszy bieg zakończył się (o dziwo) bezbłędnie, a za drugi dostaliśmy disa (dyskwalifikację, bo Kazan przeskoczył sobie zadowolony hopkę nie zauważając zmiany za tunelem). Ach ten mój wariat <3 ! Tak oto dostaliśmy swój pierwszy wpis do książeczki pracy agility!

Słabe zdjęcie, ale jest! :

   Ostatnio mało trenujemy, choroby i uzależnienie od samochodu rodziców dają nam w kość. Aby nie było nudno, pochwalę się swoimi plastycznymi postępami:




   Nie wiem, czy tutaj się chwaliłam, ale dostałam świetną agi-koszulkę z pik-pik.pl!


Pozdrawiam i do następnego posta!





niedziela, 23 listopada 2014

Szkoła psuje życie...

   Taka jest prawda. Ciągle nauka, nauka i nauka (a raczej "boże, jak mi się nie chce, ale się pouczę). Czas leci nie ubłaganie, a szkoła wzywa "Złe oceny dostaniesz, ucz się!". I tak, wykończona wszystkimi rzeczami związanymi z byciem uczniem gimnazjum i nadchodzącą zimą popadam w stan, który lekko mówiąc można nazwać stanem wegetatywnym. Jednak w przypływach świadomości razem z Kazanem ćwiczymy agility. Może uzupełnię tego posta kiedy indziej, ale na razie poprostu Was przepraszam. Nie mam siły.

PS Na ferie jedziemy do Annówki! MAD MIX

PSS Robię szarpaki na zmówienie!


piątek, 17 października 2014

Pierwsze Nieoficjalne trzy pierwsze miejsca i seminarium z Moniką Rylską

   Dziękuję za motywujące komentarze i szczere wypowiedzi. Najbardziej przykuła moją uwagę wypowiedź pewnej D. kolejne były Adriany i Natalii. Każdy czasem lubi pomarudzić, żeby na blogu nie było za różowo i żeby było wiadomo, że Kazan to nie pies ideał (chociaż ostatnio do niego bardzo się zbliża, za co go kocham coraz mocniej). Jeśli chodzi o kwestię poddawania się . . . To czy ktoś kiedyś o tym mówił? Nawet jeśli za kilka lat w naszym domu zawita jakiś szczyl to z Cielaka nigdy nie zrezygnuję! Może nie ma jakiś super predyspozycji do agility, ale sprawia mu to przyjemność i nudzi się bez treningów (jak ja). D. napisała też o tym, o czym chcę teraz napisać. " Rozumiem, że najbardziej kręci Cię agility, więc naturalnie nasuwa się pytanie, czy jeżeli kiedyś będziesz kupować psiego sportowca, to będzie to workowy/versowy aussik, czy jednak bardziej "skrętny" BC? " Powiem tak - nie każdy BC jest skrętny i nie każdy aussik taki nie jest. Jeśli będę brać aussika, to na pewno po rodzicach o lekkiej, fajnej budowie dającej duże możliwości (szybkość, skrętność itp.), ale to, czego głównie szukam u nich to drive (chęć do pracy), a to mają i aussiki i bordery, w zależności od linii i rodziców. Plany brania papisia:

   Termin: 2017 (po teście gimnazjalnym z ogarniętym na maksa Kazanem)
    Rasa: Aussie, Border, kelpie lub belg (nie chcę BC, wolę propagować stwierdzenie, że
              "nie tylko BC potrafią", ale wyjaśnię potem dlaczego znalazły się na tej liście)

    Koniec przynudzania! Czas na . . .

 I NIEOFICJALNE ZAWODY AGILITY LUBLIN i Seminarium z Moniką Rylską!!!




























   Seminarium z Moniką zleciało jak z bicza strzelił. Było to moje drugie agilitowe spotkanie tego typu, więc bardzo się zdziwiłam gdy Mistrz postawił przed nami sekwencje z 38 przeszkód (przez jeden dzień przerobiliśmy tylko około 20) i zaczął omawiać tor i pytać nas o możliwe w tym miejscu zmiany. Torii było co niemiara, techniki od groma i ciut ciut a zabawy więcej niż ustawa przewiduje. Ja (jak zawsze do osób starszych) z przyzwyczajenia do Moniki mówiłam Pani, ale Szanowna Pani wyraźnie sobie tego nie życzyła i dostawałam reprymendy. Słowem - mega atmosfera + mega ludzie + mega prowadząca = NAJLEPSZE SEMINARIUM w moim życiu! Zdjęcia wstawię na FB kiedy indziej.

   I NIEOFICJALNE ZAWODY AGILITY LUBLIN były cudowne. Bardzo dziękuję Active Dog za świetną organizację i sponsorom za wspaniałe nagrody (łącznie trzy szarpaki, z dziesięć puszek karmy, smaczki i różne dodatki - tyle nam się dostało). Na miejsce przyjechaliśmy o godzinie około 10, ale dwie godziny do startu znikły gdzieś w ferworze przygotowań. W końcu Monika zaprasza uczestników na naukę pierwszego toru - Tuneliady 0. Wykułam na blachę i dobrze, bo po pierwszej hopce włączył mi się tryb autopilota, urwała taśma i pamiętam tylko zeiloną trawę i to , że dokładnie wiedziałam gdzie co i jak. Kazan był mega zaangażowany i pokazał z siebie więcej niż w jakimkolwiek obcym miejscu bym się po nim spodziewała. Wynik? Zero błędów i 1 miejsce.




   Potem przerwa i znów sędzia woła na tor. Jumping był o wiele trudniejszy, mówiąc szczerze to idealnie na naszym poziomie, poza tym, że Large skakały na 45 cm, a my ostatnio skaczemy na prawie 60. Monika dała w nim jedną małą zagwozdkę i oczywiście masę zmian. Nauka toru i nagle już biegniemy szalenie szybko (jak na mnie i Kazana) i pokonujemy tor. W tym przebiegu mieliśmy jedną jedyną odmowę (błąd). Kazan zawahał się przed hopką i zawrócił do mnie (za mało wyraźnie mu ją wskazałam i nie krzyczałam wyraźnie "przód" tylko już myślałam o zmianie. Ogólnie autopilot nadal włączony. Wynik? . . . 1 miejsce! (W tej konkurencji mieliśmy jednak tylko jednego konkurenta z dyskwalifikacją). Nie mam na razie filmu.


   Agility było dość proste. Jako jedni z dwóch psów pokonaliśmy barierę tunelu miękkiego i nie zaliczyliśmy żadnego błędu. Nie mam już siły pisać, więc wstawiam film.



PS Kazan ma zdrowe stawy, biodra i oczy!





sobota, 4 października 2014

Pechowy początek października...

   Tak, Październik zaczął się dla mnie pechowo - szkoła, kontuzja ręki, grypa, nieudane plany . . .
Życzcie mi szczęścia i zdrowia bo już prawie za tydzień startujemy w swoich pierwszych zawodach agility w Lublinie! Zanim zaczął się ten okropny październik nakręciłam filmik z naszych agiliowych wybryków :
   Kazan nie jest psem idealnym, ale się stara, tak samo jak ja, więc kocham go baardzo mocno <3 .
Co poza tym? Cielak nadal nie ogarnia kilku podstaw z posłuszeństwa, mamy też często problemy z motywacją. I co z tym zrobić? Nad motywacją pracujemy, a posłuszeństwo? No cóż . . . Błędy wychowawcze i jeszcze raz błędy, których nie da się / trudno naprawić. Psiak zawsze będzie ciągnął do innych psów, zawsze będzie wiedział lepiej kiedy przyjść - kiedy nie, będzie puchaczem który na zabawkę nie umie pracować z mózgiem a za smaka zrobi wszystko - ale często nie tak jak trzeba. Oczywiście pracujemy nad tym wszystkim, ale trudno jest naprawić to wszystko naraz. Kazan jest miłośnikiem innych psów i nim pozostanie. Nigdy nie będziemy startować w zawodach "tak na serio" i nigdy nie zaczniemy trenować frisbee, obi. Mamy tyle ograniczeń . . . 
  Usłyszałam od pewnej osoby, z którą byłam za seminarium agility, że mam talent. Super, ale następne zdanie brzmiało "Naprawdę strach się bać co będzie gdy będziesz miała agilitowego psa". Trochę mnie to zabolało, a raczej moją dumę z tego, co zrobiłam z Kazanem. Od jednej z osób trenujących w naszym klubie usłyszałam coś w tym stylu "Wygodnie ci się biega w tych glanach? Ja rozumiem, że teraz masz wolnego psa, ale jak będziesz biegać z czyś szybszym to polecałam bardziej sportowe buty". Znowu to samo. Potem rozmawiałam z naszą trenerką. Nie wydawało jej się, abym dużo jeszcze z Kazana wyciągnęła. "Jeśli myślisz o nowym aussiku do agility, to zdecydowanie versa lub worka". A teraz pomyślcie co ja pomyślałam. Agility, to coś co zdecydowanie stało się moją pasją, tak jak i kynologia. Zostawiam Was z tym, ten kawałek jest dla wyjaśnienia dlaczego myślę o nowym psie.


Mam zamiar kupić sobie taką saszetkę do biegania agility i innych treningów - co o niej myślicie?


niedziela, 14 września 2014

Powrót do klubu, plany i trochę o moich ulubieńcach.

   Od niedawna wróciliśmy do naszego klubu agility - Cavano. Byliśmy już na trzech treningach i spotkaliśmy naszych trenerów na zawodach agility Top Agility Dog&Team / Otwarte Mistrzostwa Polski Agility. Bardzo miło było mi słuchać ich wypowiedzi na temat różnych biegów i kibicować razem naszym zawodnikom i ich znajomym. Poza tym spędziłam miło sobotę w towarzystwie Zuzy od Bezy na krajowej wystawie psów rasowych w Starej Miłosnej. A gdzie będę w z Bydlakiem w najbliższym czasie?

PSIKNIK -piknik dla psów lub DOG GAMES FALL ' 14 a najprawdopodobniej 27 na Pikniku a 28 na DOG GAMES.

TOP SPEED DOG - Finał  postaram się być i dopingować, może wystartuję z Kazanem data- 4.10.14

A 12 października pojawię się i będę startować w Lublinie na  I NIEOFICJALNE ZAWODY AGILITY

  Bardzo chętnie spotkam się z lubelskimi psiarzami na zawodach agility jak i warszawskimi na Pikniku lub DOG GAMES. 

  Jak w tytule - powiem teraz trochę o moich ulubieńcach - czyli inaczej ulubionych rasach psów. Po co? Żeby było ciekawiej. A więc zaczynamy:

1. Owczarek Australijski (Aussie) . To chyba oczywiste, ale może wyjaśnię dlaczego. Aussie to moja rasa i zawsze była odkąd wzięłam Kazana i zaczęłam się w nią zagłębiać. Co jakiś czas myślałam o innych rasach, ale zawsze z tyłu głowy były one i zawsze będą w przeciwieństwie do innych ras.
A to mój typ ozika:



2. Owczarek Belgijski Malinois. Ta irracjonalna "miłość" trwa już od kilku miesięcy. Ani to puszyste, ani umaszczenie ni takie, a jednak zauroczyło swoją chęcią do pracy i atletyczną budową. 
Oto fota:



3. Owczarek Australijski Kelpie. Po australijskiej znajomości i po zobaczeniu kelpie naszej trenerki Mokki ta rasa trafiła na trzecie miejsce. Tak pięknej łysej czekolady jak Bambi nigdy nie widziałam.
A to inna czekolada:


4. Owczarek Węgierski Mudi. Mimo ich niewyczerpanej energii i szczekania nadal są na tym czwartym miejscu. Dlaczego? Za entuzjazm, za wymiary i za tak ważną dla mnie chęć do pracy.
Mój ulubiony mudik:


5. Czarny Terrier Rosyjski. Jest to zupełnie irracjonalny wybór piątej ulubionej rasy. Te puchacze są... po prostu puchate. I wielkie. I śliczne mimo ich wielkości i puchatości. 
A tu zdjęcie:



  A jakie są wasze ulubione rasy?

Pozdrawiam, Gosia i psiaki.

środa, 27 sierpnia 2014

The end of holidays...

 Uczymy się, bawimy, planujemy... A w taką pogodę nawet o internecie nie pamiętam. Zaraz idę z psiakami na spacer, niech się wyszaleją! A teraz filmik z seminarium, od około 3 minuty jesteśmy my na torze agility.


A tu zdjęcia:



  A co teraz robimy? Uczymy się sztuczek takich jak : równowaga na dwóch łapach, świadomość zadu, czołgaj się, skok przez plecy, chodzenie krokiem paradnym . . . powiększamy nasz repertuar. 

  Ja intensywnie myślę nad nowym aussikiem, nad tym, czy podołam, czy to dobry pomysł. Czytam dużo psich artykułów na temat psich sportów, "sportowego" wychowania szczeniaka i jednocześnie sama obmyślam moje priorytety. A jakie są? Bezpieczeństwo, zdrowie, zabawa, równowaga. Zastanawiam się czego będę próbować jak aussik podrośnie - frisbee, agi, obi, rally? Czy aussie to moja rasa? Czy biorąc kolejnego owczarka decyduje się na ulepszoną wersje Kazana, czy sama od siebie oczekuje lepszego wychowania szczeniaka? I najważniejsze - czy będę szczęśliwa, i czy  mój aussik będzie szczęśliwy? Niedawno miałam okazje pracować z Kazanem i pewnym szczeniakiem na raz. Kazan nie był bardzo zazdrosny, ignorował małą. A gdy ona chciała się z nim bawić chętnie z nią baraszkował, ale co chwila spoglądał na mnie czekając, aż odwołam go i będziemy razem ćwiczyć. Zrozumiałam wtedy ile osiągnęłam z Kazanem, i że to on jest moim idealnym aussim. To po co mi kolejny? Żeby się rozwijać. Żeby nabrać wprawy. Żeby Kazan miał  z kim się bawić poza Toffikiem. Żeby dopełnić naszą rodzinkę. Prawda jest taka - australijczyki UZALEŻNIAJĄ i gdy już masz jednego, nie możesz powstrzymać się od wzięcia KOLEJNEGO. 

  Przeczytałeś całą notkę? Dziękuję! Wyraź swoje zdanie. To dla mnie bardzo ważne. 

Pozdrawiamy G&K 






czwartek, 7 sierpnia 2014

10 najlepszych dni na OZP3, plany i nie tylko.


   Co ja Wam mogę teraz powiedzieć? Znów przerwa i zaległości, znów planów tyle i marzeń... i tyle niezapomnianych chwil i słońca i dobrych wrażeń <3 . Obóz OZP3 organizowany przez Wandrusa był jedynym i na razie najlepszym naszym obozem z psem. Niestety zdjęcia wyszły szarawe, mimo pracy w Lightroomie z moim tatą. Może to wina google + ? Kto wie. Od razu na wstępie mówię - zakwaterowanie w skali od 0 do 10 to... -1 . Dlaczego? Łazienka daleeeko, w domku gorącooo, szyb nie otworzysz, opanowanie drzwi zamykania zajęło połowę obozu, no i domki z czasów PRL-u wyglądają jak z kiepskiej horroro-komedii.  Było agility, były elementy obi, było trochę sztuczek, spacerów po lesie, kąpieli i najważniejsze - byli zajefajni ludzie i jeszcze lepsze psy! Na koniec wylądowaliśmy na pudle i z wynikiem: zero błędów z agi, 59/60 z obi i sztuczek, 1/2 (około) z testu teorii i mega bananem na twarzy i mordzie. 1 miejsce to nie byle co .Zauważyłam w ciągu tego obozu jak bardzo Kazan dorósł i jak zmieniły się nasze relację. Kazan niestety jest trochę agresywny w stosunkach do samców, musi pokazać czyj to teren, czyja micha, czyje smaki czy pańcia. Wył na ludzi przechodzących obok naszych domków i nawet Bezy (jego miłości) nie wpuszczał przez pierwsze dni do naszego pokoju. Innymi słowy - ktoś podmienił mi potulnego misia na temperamentnego aussika. No i agility, cudowne! Bieganie z nim teraz to cud miód malina! Jeszcze strefy trochę stoją nam na drodze, ale jeśli tak dalej będzie szło i ja ogarnę moje wpadanie na murek i robienie sobie krzywdy na torze, to będzie idealnie. Możemy zostać w A0, byle nam się zawsze tak dobrze biegało. 

  A teraz foty, na razie tylko nasze.







A tu ze swoja ukochaną Bezą ! 




   Większość czytała mój PS i pytała o nowego domownika. Nic nie jest jeszcze pewne. Szczeniaka nawet na świecie nie ma, miot wybrany jest, wstępne pogaduszki z hodowcą są, namawianie rodziców w trakcie (jak również zbieranie kasy), upewnianie się w postanowieniu prawie zakończone, stoper zaraz włączę i będę czekać rok i ruski miesiąc, a wszystko to dla jednej małej czarnej lub merle. Jedno pewne jest - to będzie aussik, vers, suczka, Therru (imię z mojej ukochanej książki, wymawiaj Teru), nie mniej niż za rok. 

   Co jeszcze? Jedziemy na seminarium agility! W niedziele pewnie napiszę posta o nim i wstawię filmik z obozu. Z kim jedziemy na semi? Z Agnieszką Ostromencką 9-10 sierpnia w Lublinie (mam niedaleko działkę). Może ktoś z okolic tego miasta ma ochotę na spacerek? Szykujemy się też na DCDC w Warszawie i Dog Games we wrześniu. No i październik. Także w Lublinie odbędzie się nasz debiut w klasie A0 Large na pierwszych nieoficjalnych zawodach agility w Lublinie (sędzia Monika Rylska).

Pozdrawiam, Gosia i Kazan.

PS A co u Toffika, może się ktoś zapyta. A więc kupiłam mu ażura i będziemy pobijać własne rekordy na własnym flyball-owym torku. Jak już ogarniemy "biegasz po piłę i wracasz" to zacznę mierzyć czas. :D

PSS Myślę nad konkursem z okazji 70 obserwatorów, 7700 wyświetleń, 70 postów i 370 komentarzy. Dawajcie! Konkurs będzie rzeczowy i nie wymagający od Was wiele, każdy może wygrać! Szukam też współorganizatora konkursu.







wtorek, 22 lipca 2014

Wakacyjny zamęt w głowie...

  Witam Was i żegnam za razem. Wkrótce wyjeżdżam na obóz z psem (jakby ktoś się pytał to nie Annówka ale Wandrus). Trzymajcie kciuki za Rudiego, który jest chory (lekko mówiąc), a jego zacna właścicielka i on jadą z nami (Kazan+ja) na obóz. Mam Wam tyle do powiedzenia . . . plany na przyszłość, opis naszej relacji pies-człowiek, kilka recenzji, relacja z Drugiego Piknika z okazji Ogólnopolskiego Dnia Dogoterapii, no i jeszcze dojdzie relacja z jutrzejszego spotkania z Hanią i z obozu . . . innymi słowy masa zaległości i za-chwile-będą-kolejne zaległości. Dla ukojenia serc dam Wam kilka fot z Pikniku.





























A tu mojej roboty szarpaki.


Krótki post o pikniku, który był na moim FB : Już po pikniku, jesteśmy zadowoleni . Kolejna okazja do ćwiczenia w rozproszeniach. Braliśmy udział w 3 "konkursach" : agility, rally-o i sztuczki. Sztuczki pokazaliśmy byle jakie, nie byłam przygotowana. Dopiero potem przypomniałam sobie nasze najlepsze, ulubione sztuczki . Agility super poszło. Nie puściłam Kazana na palisadę i kładkę, bo nie chciał psuć nam nauki stref. Poza tym zmiany i reszta poszły gładko w dobrym tempie, chociaż nie miałam wyznaczonego toru. Pod koniec zapomniałam języka w gębie i zepsuliśmy jedną przeszkodę. Rally-o, jak zawsze, nie za dobrze i szału nie ma, ale było lepiej niż na zawodach. Więcej o obozie napiszę jutro. Pozdrawiam, Gosia i psiaki. 

PS Mamy zamiar powiększyć naszą włochatą rodzinkę o kolejne cztery łapiszcza, ale nic więcej nie mówię, bo jeszcze zapeszę ;) 



piątek, 6 czerwca 2014

Wszytko dobre co się dobrze kończy - szelki, astma i inne

   Zacznijmy po kolei a więc : szelki Julius K9 IDC już u nas! Szelki te mnie nie zawiodły i już mam o nich dobre zdanie, mimo, że nie minął nawet tydzień odkąd mamy je u siebie. Bardzo cieszy mnie ten zakup i mam nadzieję, że taką samą opinię wyrażę pisząc recenzję za kilka tygodni / miesięcy. Napisy jeszcze nie doszły, ale już mówię jakie : Kazan i Aussie. Łapcie tu zdjęcia:

Mój aussie łysieje od tyłu, cielę lwem się stało.

(przepraszam za jakość, wyjaśnię później)

   Może niektórych przestraszyło przerażające to słowo: Astma, tak, ta astma którą widuję się w amerykańskich filmach: bohater ma astmę, ucieka przed gangiem, gubi inhalator (czy jak to się nazywa) i zwija się w agonii na ziemi nie mogąc zaczerpnąć tchu. Właśnie ona jest u mnie podejrzewana. Najgorsze jest to, że może ją wywoływać (a raczej wywołał ją) kot. Już nie mówię o psach, bo nie przyjmuję tego nawet do wiadomości. Mam jednak nadzieję, że to po prostu nawrót zapalenia płuc. 

   A co u nas poza tym? Byliśmy z wizytą u aussikowego miotu w Baritusie. Zostawiłam u nich aparat, więc zdjęcia są słabe - robione IPadem. Szczeniaki jak szczeniaki - śliczne. Jedna suczka wpadła mi w oko - piękna czarnulka, z boską głową i super temperamentem. O ile wiem jest jeszcze wolna, więc jeśli ktoś chce to proszę się kontaktować z Małgorzatą Kędziorek. ;) Agility fajnie nam idzie, znalazłam u siebie i u psa niewyczerpalne źródło motywacji do pracy. Ćwiczymy też namiętnie sztuczki. Mój dzisiejszy sukces, to pierwsza nasza sztuczka na dwa psy. Można ją nazywać jak się chce, ale wygląda genialnie <3 . Dla niezorientowanych - Kazan kładzie łapę na Toffiku.




I to chyba na tyle.

Pozdrawiam, Gosia z domu na czterech łapach.

PS Mam zamiar zrobić / zamówić u kogoś nowe tło i baner do bloga. Jakieś pomysły? Może ktoś umie i chce zrobić dla nas co nie co? A może poradzicie mi w kwestii koloru?


niedziela, 18 maja 2014

Opłakiwać zmarłych - czyli Kong Wet Wubba

Jak obiecałam w poprzednim poście napiszę recenzję. Na początek wybrałam naszego nowego Konga czyli:

Kong Wet Wubba

(wiem, makabryczny widok)

   Kong Wet Wubba miał być zabawką na deszcz i do wody, szybko schnącą i wytrzymałą. Niestety - po zabawie na mokrej trawie, a nawet suchej wygląda bardzo nieetycznie i jest cała namoknięta. Wcale szybko nie schnie i wygląda jak kupka nieszczęścia. A co z szarpaniem? Pies na tego Konga nakręca się nawet lepiej niż na naszą piłkę ażurową. Zwykle ja ciągnę za macki a on za "głowę" i "tułów" tej wybrakowanej ośmiornicy. Na zdjęciu powyżej widać dziurę. Ta dziura powstała już po pierwszym szarpaniu. A co się stało za trzecim? Pękł paseczek zbierający wszystkie macki razem. W chwili w której to piszę (a tak właściwie w przerwie po między pisaniem a szarpaniem) doszły jeszcze dwie dziury.


Ale dla Kazana jest to najlepsza zabawka na świecie :



  Bardzo się tą zabawką zawiodłam. Będzie jednak wykorzystywana aż do swej marnej śmierci, a po niej opłakiwana (głównie przez Kazana). A oto podsumowanie:

+ pieseły ją uwielbiają
+ mimo wszystko miło się nią szarpie (nawet dla mnie)
+ unosi się na wodzie
- mało wytrzymała
- namaka i wolno schnie
- brudzi się szybko i piach (po wyschnięciu) z niej nie opada

  Następna recenzja ukaże się niebawem (ale nie w następnym poście). Przepraszam za zaległości w komentarzach, jutro znów zawitam do Waszych blogów.

Pozdrawiam, Gosia i moje psy.








środa, 14 maja 2014

Dwa lata i jeden pies

 Jak to się zaczęło? :

  Dwa lata temu nawet nie myślałam o tym, że Kazan kiedyś zamieszka w moim domu. Myślałam, że moim towarzyszem zostanie piękny szczeniaczek red merle (sami możecie ocenić, ale dla mnie Kazan jest piękniejszy) :











        VS












Powiem Wam tak: decyzja nie była łatwa. Gdy dowiedziałam się, że piesek prawdopodobnie jest z dobrze ukrywanej pseudohodowli wpadłam w rozpacz. Byłam aktualnie na obozie i nie miałam żadnych dowodów ani porządnych zdjęć, a hodowca i warunki hodowli psów wydawały się mi normalne. I rzeczywiście takie były. Rzecz nie była w warunkach, męczeniu suk czy nad produkcji (byle więcej), choć przyznam to, że mieli dwa mioty naraz i to innych ras mnie niepokoiło. Chodziło o charakter psów. W tej hodowli kryto psy o dobrym wyglądzie, nie charakterze. Reproduktory były wybierane "na cenę" a szczenięta wychodziły do swoich domu z wrodzoną agresją / lękami lub innymi wadami psychiki.  Moi rodzice dowiedzieli się o tym w czerwcu. Ktoś powiedział im o tym i zaproponował, że poleci im lepszą hodowlę. Gdy SMS-em dostałam zdjęcie proponowanego szczeniaczka w mojej głowie kłębiły się pytania (mimo zapewnień). Jeśli dotarłeś tutaj to już wiesz o kim mowa. Kazan (wcześniej Conor jak jego tata) był dla mnie szczęśliwym trafem, przypadkiem który zmienił moje życie i oszczędził mi borykania się z uszkodzoną psychiką szczeniaka. Wiele miesięcy potem na wystawie spotkaliśmy siostrę tego merlaczka. Została zdyskwalifikowana za agresję wobec sędziego. Poczułam wtedy taką ulgę . . . nawet sobie nie wyobrażasz!

I co dalej? :

   Pozwól, że przytoczę tu dwa cytaty (których jestem autorem)

z facebook-a: 

" . . . Pierwszy liz, pierwsze spojrzenie brązowych oczu i już było po mnie. Gdy patrzę na Kazana nie mogę już znaleźć podobieństwa pomiędzy nim a tym małym niedźwiadkiem z obrazka. Teraz jest dużym, pięknym i włochatym psem z rozumem (szczeniaczka) i najlepszym uśmiechem ever. Dziękuję Karolinie za tego świetnego psa . . ."

z pewnego komentarza na blogu:

"Kazan jest dla mnie wielkim testem: cierpliwości, trwałości, miłości i odpowiedzialności. I nie wiem czego jeszcze. Jest moim marzeniem, choć czasami trudno mi w to uwierzyć. Nie mogę od niego wymagać, żeby to on mnie uczył, wszystko potrafił. Uczymy się razem i naprawiamy błędy . . ."

   Nic dodać, nic ująć. Pierwsze nocne godziny po przyjeździe Kazana zrywałam się na każdy pisk, każdy chlupot (wiecie czego). Tak więc moja noc była krótka i pełna rozmyślań. "Conor? Czy na pewno?" . I wtedy przypomniałam sobie moją ulubioną powieść "Szara Wilczyca". Polecam każdemu, kto chce poznać lepiej wilczura, pół Husky pół wilka, pokaleczonego rzez ludzi z północy Kanady, sparowanego z Szarą Wilczycą - ślepą i bezbronną a jednak dziką, a potem cudownie odnajdującego ludzi na nowo po latach w puszczy. Takiego to Kazan ma imiennika - silnego i oddanego swej pani, nieufnego do innych ludzi. Kazan nieufny nie jest, złodzieja zaliże ale  imię ma szlachetne :D . Miesiące płynęły, błędów nie mało ale i sukcesów razem zaliczyliśmy sporo. Więcej o tym napiszę za dwa miesiące (gdy minie 2 lata naszego wspólnego życia). Na koniec zostawiam Ci, czytelniku który tu dobrnąłeś zdjęcia urodzinowych prezentów i jubilata, a także zapewnienie o niedługiej recenzji Kong Wet Wubba i JW Crackle Heands Crunchy.




środa, 30 kwietnia 2014

Nieudany debiut i blogowy rekord.

   Może zacznę od bardziej optymistycznej części tego posta . Mianowicie mamy już 5900 wyświetleń i 40 obserwatorów! Szczęśliwą czterdziestką była Natalia z bloga Cody i Vento , bardzo Ci dziękuję i w najbliższym czasie wymyślę dla Ciebie jakąś niespodziankę. Gdy dobijemy do 6000 wyświetleń i 50-60 obserwatorów zrobię Wam konkurs. Ktoś chętny? Poza tym proponuję tym skrytym obserwatorom bez zdjęć i blogów - Wy też możecie komentować, jeśli chcecie. No i wiadomość dla Anonimowych komentujących (a tak właściwie jednego) proszę o podpisywanie się pod komentarzem ;) .

Nieudany debiut...

   Startowaliśmy w rally-o w klasie Junior na Dog Games koło Warszawy. Bardzo miło było nam poznać Wiktorię z bloga Moro i Ja . Poza tym była również Hania, było to w końcu nasze umówione spotkanie. Spotkałam też rodzinkę aussików dobrze mi znanych, bo moich ulubionych i Julitę z Rayem z bloga Tiger & Ray. Zanim zacznę pisać co poszło źle, a co mogło pójść gorzej wstawię dwa zdjęcia, które mam dzięki Wiktorii (Moro i Ja) :


Kazan i Ray <3


A więc . . . Co poszło nie tak?:

- Nowe otoczenie i psy zupełnie rozregulowały Kazana .
- Słońce jednak świeciło i stało się to, czego się bałam - odmóżdżenie.
- Wcześniej nigdy nie ćwiczyliśmy na ringu rally-o. Okazał się mały, przeszkody blisko rozstawione, a barierka zaraz przy nich. Nie wpuścili nas ani na przejście próbne, ani na zapoznanie z torem. "Od tego są treningi" - czyli po prostu - "Nie płacisz za zajęcia rally? No to sorry, ale nie".
- Motywacja . Kazan jeszcze przed startem super pracował, ale nagle . . . się wyłączył. Jakby wejście na ring nacisnęło przycisk "on/off" którego ja nigdy nie umiem znaleźć. 
- No i . . . szanowny, dorosły pan pies musiał zaznaczyć nowy teren podczas rajdu :/ .
- A co ja zrobiłam źle? Za szybko wystartowałam (miałam jeszcze czas na skupienie Kazana) i obeszłam ostatnią przeszkodę ze złej strony. 

To wszystko (a raczej tylko siku na przeszkodzie - niezbity dowód złego uczynku) przesądziło o dyskwalifikacji. Ale cieszmy się! Mamy książeczkę startową, torbę rally-o i zabawkę - naszą nagrodę pocieszenia. I co teraz? Teraz wycofujemy się z tej konkurencji. Rally to nie "sport" dla nas. Kazan super szybko się nudzi, ja nie jestem perfekcjonistką, a Rally-o nie ma w sobie tego czegoś . . . nie mamy takiego kontaktu jak na agility. Dlatego wznawiamy treningi od następnej środy - jeśli ktoś z Cavano to czyta : przepraszam, zapalenie płuc, trening do zawodów i cztery sprawdziany . . . po prostu nie mogliśmy.

A tu takie zdjęcie z flyball-u mojej siostry Marty :


Pozdrawiam G&K&T z domu na czterech łapach.

PS Myślę nad kastracją moich psiaków, a na pewno Toffika. Ale on ma już 5 lat. Czy to nie za późno?