niedziela, 23 listopada 2014

Szkoła psuje życie...

   Taka jest prawda. Ciągle nauka, nauka i nauka (a raczej "boże, jak mi się nie chce, ale się pouczę). Czas leci nie ubłaganie, a szkoła wzywa "Złe oceny dostaniesz, ucz się!". I tak, wykończona wszystkimi rzeczami związanymi z byciem uczniem gimnazjum i nadchodzącą zimą popadam w stan, który lekko mówiąc można nazwać stanem wegetatywnym. Jednak w przypływach świadomości razem z Kazanem ćwiczymy agility. Może uzupełnię tego posta kiedy indziej, ale na razie poprostu Was przepraszam. Nie mam siły.

PS Na ferie jedziemy do Annówki! MAD MIX

PSS Robię szarpaki na zmówienie!